niedziela, 2 września 2012

ROZDZIAŁ 4.

- Nie przedstawisz mnie misiaczku.? - mruknęła w jego ucho. - Część, jestem Ever, dziś mamy pierwszą rocznicę.
- Cześć. Jestem Victoria  miło mi cię poznać, weź czerwone i półwytrawne, jesteście parą od roku i nie wiesz jakie wino pije twój chłopak.?
- Tak jakoś wyszło. - uśmiechnęła się nerwowo. Victoria już ledwo powstrzymywała się od płaczu. Ever zabrała wózek i robiła dalej zakupy. Arthur stanął jak wryty i wpatrywał się w Victorię nie wiedząc co powiedzieć.
- Arthur, nie wiem jak można być takim draniem, wiesz.? Skoro miałeś dziewczynę od roku, to po co mi mówiłeś, że mnie kochasz.? Myślę, że zrobiłeś to podstępem, żeby rodzice widzieli cię przez kamery i cię zwolnili, wiesz co.? Nie rozumiem cię. Nie mogłeś normalnie i po ludzku zwolnić się z pracy, mieszkać ze swoją dziewczyną, a my mogliśmy zostać nadal przyjaciółmi. Wszystko musiałeś spieprzyć.
- A ty.? Wcale nie jesteś lepsza wiesz.? Już jeździsz na zakupy ze swoim ukochanym. Ej Justin, widzisz.? To jest tylko dziwka, nic innego. - Jus nagle zrobił się czerwony i dołożył mu z pięści, Victoria dała mu kopniaka, Arthur się przestraszył i nie wstawał z podłogi, bo wiedział, że Victoria jest silniejsza od niego, ale nie dobije leżącego. Stała i patrzyła na niego ze łzami w oczach.
- Chodź od tego gnojka. - objął ją ramieniem. Za jakieś 5 minut Justinowi ścierpła ręka, ale nie chciał jej o tym mówić.- Chodź, zapłacimy i jedziemy do domu.
- Okey. - Victoria szlochała. Było jej cholernie przykro, że straciła przyjaciela. Dlaczego ją tak nazwał, co ona mu zrobiła, przecież nie tak dawno byli najlepszymi przyjaciółmi.

 20 MINUT PÓŹNEJ 

Para znajomych przekroczyła próg domu. Justin położył zakupy na stole, a Victoria szybko pobiegła do pokoju. Zdjęła buty i bluzę i rzuciła się na łóżko. Skuliła się i płakała, nie mogła przestać. No i dobrze... Tyle razy tłumiła w sobie emocje, tak żeby nikt nie musiał się nad nią litować i się nią przejmować i tak rzeczywiście było. Nikt się nią nie przejmował, w jej urodziny jej najukochańszy brat wychodził, kumple zapominali, a Arthur zawsze kupował pączka z czekoladą, wkładał jedną świeczkę i tak oboje co roku sobie świętowali, nawet rodziców nie obchodziło to jak spędzała swoje urodziny, mogła wychodzić, ćpać, palić, pić i pieprzyć się do woli, a i tak nikt by się tym nie przejął. Poszła do garderoby, ubrała się w dres i położyła się na łóżku zaraz obok sterty zużytych chusteczek higienicznych,  obkręciła się na bok i szlochała po cichutku. Zamknęła oczy.. Marzyła o tym, żeby teraz jej mama zapukała do pokoju i dała jej gorącą czekoladę i żeby poprosiła, żeby opowiedziała jej wszystko, później przytuliła i pocałowała w czoło. Tak nie było nigdy, nawet w święta. Ona i James ubierali choinkę, gotowali razem, kiedy pojawiała się pierwsza gwiazdka na niebie James lekko ją unosił, a ona zawieszała z ogromnym trudem aniołka na sam czubek ogromnej aż do sufitu choinki.
   W jej życiu pojawił się ktoś ważny - Justin. Nie wie jeszcze co do niego czuje, ale już wie, że jest przystojny, miły, opiekuńczy i kochany...

Justin rozpakował zakupy, przygotował dwa kubki i zrobił gorącą czekoladę, zapukał do pokoju Victorii,  ale nikt mu nie odpowiadał. "Boże, żeby tylko nic sobie nie zrobiła" Odstawił kubki na ziemię.
- Victoria ! - krzyczał, ale nikt nie odpowiadał. Otworzył drzwi, a Victoria słodko spała. Przyglądał się jej około 2 minut, podszedł do niej, przykrył ją kocem i pocałował w czoło.
Wziął gorącą czekoladę i zszedł na dół, wylał i poszedł do salonu. Usiadł na kanapie, pomyślał chwilę i wziął pilot od telewizora. Przerzucał z kanału na kanał, ale nic ciekawego nie było. Nagle rozdzwonił się telefon domowy. Justin troszkę bał się podejść, bo jeszcze rozpoznają jego głos, ale pomyślał o Victorii  bo przecież telefon ją obudzi.
- Tak, słucham.
- Yyy, James.? - Justin usłyszał dziewczęcy głos po drugiej stronie słuchawki.
- Nie, Jamesa nie ma, jestem Justin, jestem kumplem Jamesa i Victorii, coś przekazać.?
- Chciałam spytać, czy mogę przyjść do Victorii, jestem jej przyjaciółką.
- Wiesz, Victoria teraz śpi, ale jak chcesz, to możesz przyjść, poczekać na nią, aż się obudzi, tylko chciałbym Cię o coś prosić.
- Tak?
- Nikomu nie mów o tym, że odebrałem ten telefon, a jak się spotkamy, to nikomu o tym spotkaniu ani słowa.
- Czemu.?
- Po prostu, to moja prośba, okey.
- Jasne.
- OK. dzięki, to do zobaczenia.
- Cześć.

"No to będzie wesoło" pomyślał. Wyłączył tv, podszedł do lodówki, bo zrobił się okropnie głodny. "Ahh, Victoria miała zrobić coś do jedzenia". Szukał, szukał... Wpadł na pomysł, że on może coś ugotować. Wyjął wszystko co było potrzebne do jego dania. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Bez namysłu poszedł otworzyć. Stała przed nim niebieskooka dziewczyna. Przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć. Stali chwilę, Justin nie wiedział co ma zrobić. Stali tak w progu.
- Cześć, jestem Justin.
- Ja Kim, milo cię poznać. - rypnęła co jej ślina na język przyniosła.
- Wejdź do środka, co prawda Victoria jeszcze śpi, ale poczekamy na nią.
- Okey. - przyjrzała mu się dokładnie. Rzuciła torebkę na kanapę. Zawsze tak robiła. - Gotujesz.? - zapytała widząc biały ręcznik kuchenny na jego ramieniu.
- Próbuję.
- A co gotujesz.?
- Ryż z warzywkami i filetem z kurczaka na ostro.
- Mniam.
- Uwaga, program o gotowaniu rozpoczęty. - uśmiechnął się Jus.
"Ciacho" pomyślała Kim.

15 MINUT PÓŹNIEJ

- Mmm, co to za zapachy.? - powiedziała Victoria powoli schodząc po schodach.
- Ugotowałem dla ciebie. - uśmiechnął się słodko. " Płakała" pomyślał widząc jej spuchniętą twarz. - Chodź, siadaj zaraz podam.
- Ekhem. - chrząknęła Kim.
- Aa, Kim do ciebie przyszła.
- Cześć, kochana. - uścisnęła ją mocno przyjaciółka. - Co się stało, masz spuchniętą twarz.
- Nic takiego, po prostu, już nie jestem z Arthurem. - rozpłakała się ponownie.
- No już, cichutko, kochanie. - otarła jej łzy z policzka
- Okey. Już nie chcę płakać, wiesz.. Dość.
- No i dobrze.
- Dziewczyny, przepraszam was, że wam przerywam, ale chodźcie, bo wam wystygnie, a moja praca, ciężka praca nie może pójść na marne. Dziewczyny siadły do stołu. Pachniało ślicznie.
- Vici, przejdźmy się gdzieś razem, nie wiem.. gdziekolwiek.
- Dobra. - powiedziała kończąc swoją porcję.
- Boże, już 17 godzina, ja muszę się już zbierać, bo Alex miał do mnie przyjść. - zmyśliła, dziwnie się czuła w ich towarzystwie, czuła chemię między nimi.
- Pamiętasz, co mi obiecałaś. Choćby nie wiem jak bardzo ci się cisnęło na usta, nikomu ani słowa. - powiedział kiedy już Kim naciskała klamkę od drzwi wyjściowych.
- Dziękuję. - powiedziała Victoria.
- Ja również.
- Pozmywam.
- Nie, ja to zrobię.
- Justin. - posłała mu mrożące spojrzenie.
- Dobra.. - usiadł posłusznie na miejsce.
W prawdzie Victorii nie chciało się zmywać, więc opłuknęła talerze i włożyła do zmywarki.
- Wiesz, Justin, może pójdziemy na jakąś imprezę, czy coś. - podeszła do niego bardzo, bardzo blisko.
- Masz ochotę na imrezę.
- Nie. - rzuciła.
- No, to dobrze wiedzieć.
Spojrzała mu prosto w oczy. Zarzuciła mu ręce na szuje wspięła się na palce (Justin był od niej trochę wyższy), jedną rękę wplotła w jego włosy, a drugą zostawiła na szyi i musnęła bardzo delikatnie jego malinowe usta...

5 komentarzy:

  1. Super rozdzial! Czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. No, fajnie fajnie :) Ciekawe, co będzie dalej ;d Dawaj szybko następny.
    http://gotta-be-you1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wowww !! TO jest superrr <3
    Czytasz mojego bloga i w komentarzu zostawiłaś link <33 Ja zawsze odwiedzam te blogi które linki zostawiają moje czytelniczki !! Ten blog jest naprawdę świetny !! kocham to opowiadanie tak od tak :)))
    Naprawdę ciekawa treść i w ogóle cała ta historia taka inna :* Ogólnie to pierwsze opowiadanie o Justinie które czytam i nie zawiodłam się Zajebiste ! :****
    Będę tu wpadać ! Wpadaj tez do mnie xDD

    OdpowiedzUsuń
  4. oOO, zmieniłaś wygląd <3 Jak tu teraz ślicznie :) Dodawaj szybko rozdział :c

    OdpowiedzUsuń
  5. Omomomomomomom :* Cudowne! Ale z tego Arthura drań! A Justin tak słodko się zchował i.... brak mi słów do twojego opowiadania. Jest wspaniałe. I ta historia... I ten pocałunek... I niech będą razem. ! Dodawaj następny rozdział!
    I przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale tak jakoś wyszło... Wiesz... sama dawno na swoim blogu nie pisałam i postanowiłam to zmienić. Ty też to zmień, bo widzę, że od dawna nic nie pisałaś. Znam tę chwilę słabości, kiedy nie masz weny, myslisz, że nikt tego nie czyta... ALe tak nie jest! Masz swoich fanów (min mnie) i pisz dl nich. Nawet jeśli nie dają po sobie żadnego śladu... Poproś ich o to i...
    Kurde, ale ja się rozpisałam... jkie myśli... W ogóle co to za wontek? Jak ja zaczęłam o tym pisać? Oki, nie ważne. W kilku słowach:
    Blog fantastyczny! Pisz dalej!
    Aaaaa... i śliczne tło. Takie wakacyjne... Szkoda, że już się skończyły, jak zaczne wspominac te wszystkie chwile...
    Znów się rozpisuję. Hahahahah... Ze mną to nie ma...
    Oki. Zapraszam do mnie.

    http://kiiwii-story-bieber.blogspot.com

    X.O.X.O.

    PS Your forever.

    OdpowiedzUsuń