- Jak wyjdziesz ze szpitala, zapraszam, cię na randkę, ok?
- Hahahaha, nie.
- Ale przecież... Już się zgodziłaś...
- No właśnie, po co się jeszcze pytasz.?- uśmiechnął się. James uważnie przyglądał się całej sytuacji. Zrozumiał jaką krzywdę wyrządził swojej ukochanej siostrze, zrozumiał jaką krzywdę wyrządził swojemu kumplowi. Sam nie wiedział, czemu się tak zachował.
- Hej, stary, mogę chwilę z tobą pogadać.? - przerwał im przyjemną atmosferę zakochańców.
- Ta. - nie chciał mu odmawiać.
- Wyjdziemy na korytarz, siostra.
- Dobra, ale nie pozabijajcie się, ok? - wyszli. Uśmiechała się sama do siebie przypominając sobie fantastyczny moment w domu, już nie chciała przypominać sobie dalszej części. Cały czas próbowała 'odtwarzać' sobie tylko ich pocałunek.
- Stary, sorry za wczorajszy wieczór.
- Słuchaj. - westchnął ciężko, obejrzał się w prawą stronę, zarzucił ręce na swój kark, po czym je zdjął, chwilę pomyślał...- Nie powiem ci, że nie ma za co, bo jest i to nie jest małostkowa sprawa. Victoria ma połamane żebra, skręconą nogę i Bóg wie co jeszcze. Nawet lekarze do końca nie wiedzą co jej jest.
- Nie chciałem po prostu, żeby jakiś przypadkowy koleś, który teraz jest w niej zakochany po uszy, później zrobił jej krzywdę, rozumiesz.?
- I nie zrobił tego przypadkowy koleś, tylko jej rodzony, starszy, jedyny brat. James, tego się tak łatwo nie wybaczy. Spójrz tylko jak ona wygląda. Jest cała poobijana. A i...
- I..?
- I myślisz, że kto zadzwonił po karetkę.? - zawahał się, czy mu powiedzieć, czy nie.. - widziałem tylko jak Victoria zostaje wypchnięta z samochodu prosto na ulicę. Podbiegłem do niej.. Rozwiązałem ręce, nogi i odkleiłem taśmę od ust. Miała podarte ubrania, poszarpane włosy, siniaki na brzuchu, nogach, rękach i szyi. Tak jakby mam wrażenie, że....
- Że, co?
- Sam nie wiem, ale myślę, że ktoś ją zgwałcił...
- K***a mać.
- Cicho bądź... Policja za niedługo przyjedzie, może za godzinę albo za dwie, ale na pewno się pojawi. Panowie z karetki, powiedzieli, żebym nie dzwonił, oni zadzwonią jutro, czyli dziś.
- Dobra..
- Aha... Jeszcze... Wyprowadzę się od was, nie chcę już przesiadywać na waszej głowie...Ale będę wpadał do Victorii, czy tego chcesz czy nie, kocham ją.
- Możesz u nasz mieszkać, nie przeszkadzasz nam.
- Może kiedyś, James, jak przyjdzie na to czas, teraz.... Sam rozumiesz, ale to nie jest powiedziane, że wyprowadzam się jak tylko Victoria wróci do domu, chcę jeszcze przy niej pobyć, jak poczuje się lepiej, wtedy, pakuje swoje rzezy i....Sam wiesz...Nie chcę jej zostawiać samej, pomyśli, że ją olewam.
- Dobra... Chodźmy już do niej.
Spała.
Justin usiadł sobie na białym krześle obok łóżka.
Złapał ją za rękę.
- Kocham cię, Mała. - powiedział Jus. James, czuł coś dziwnego w sobie, kiedy jego bardzo bliski kumpel wypowiadał te słowa do jego siostry. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czuł, kiedy kumple chcieli się umówić z Victorią, może dlatego, że ona to po prostu olewała.
Nagle do sali weszło dwoje ludzi. Kobieta i mężczyzna.
- Dzień dobry, my z policji. Szukamy Victorii Ross.
- Tu jest, śpi. - podniósł się powoli. - Obudzę ją. - nachylił się nad nią. - Przepraszam, ale muszę. - Pocałował ją bardzo delikatnie w usta, tak, żeby nie urazić jej w rozciętą wargę.
- Tak.? - uśmiechnęła się pogodnie.
- Policjanci przyszli, musisz zeznać w sprawie tego co się wczoraj stało.
- Dobra o ile sobie cośkolwiek przypomnę.
- Mogę panów poprosić o opuszczenie pomieszczenia.? - powiedział wysoki facet.
- Jasne. - wyszli. Nagle zrobiło się cicho. Victoria zamknęła oczy. Przełknęła głośno ślinę.
- Teraz proszę opowiedzieć co zaszło wczoraj między godziną 21:30 a 22:00.
- Ja.... Dokładnie nie pamiętam wszytskiego.
- Spokojnie, proszę opowiedzieć tylko to, co pani zapamiętała, rozumiemy, silne przeżycia...
- Więc... Mój brat James wszedł do kuchni i zastał mnie i jego kumpla prawie w trakcie pocałunku. Myślał, że Justin chce mi zrobić krzywdę, dlatego podszedł do niego i zaczęła się bójka. Chciałam ich rozdzielić, ale mój brat, nie dawał za wygraną i dostałam od niego dwa razy. Upadłam na podłogę. Widziałam jak James bił Justina, a ten próbował się bronić. Wybiegłam z domu, bo wiedziałam, ze i tak nic wielkiego nie zdziałam. Biegłam dość długo. Doszłam do parku. Chwilę posiedziałam tam i chciałam się udać do mojej przyjaciółki, bo nie chciałam wracać do domu. Sam pan rozumie. Szłam ciemną uliczką... - mówiła z coraz większym trudem... Nagle, przypomniała jej się cała sytuacja...Zaczęła płakać...
- Spokojnie.
- Już powoli mijałam tą straszną uliczkę. Kiedy nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za gardło od tyłu i ciągnie w stronę czarnego auta. Trzymał mnie tak mocno, że nie potrafiłam się wyrwać i nie byłam w stanie przerzucić go przez ramię, bo był ciężki, potężny wręcz, ale nie byłam w stanie zobaczyć jego twarzy, bo wszystko potoczyło się w tak szybkim tempie. Wrzucił mnie bez żadnych skrupułów do auta, wsiadł za kierownicę. Później doszedł do mnie, chyba jego kolega. "Ruszaj.!" krzyknął. Wyciągnął liny spod siedzenia, jedną związał mi nogi, drugą ręce. Uciął kawałek taśmy i zakleił mi usta. Potem...szarpał mnie za włosy, dotykał moich ud, bił mnie po brzuchu i wszędzie gdzie się tylko dało. A i... powiedział "będziesz teraz tylko moja"... Podarł mi ubrania. Bardzo się szarpałam. Kazał koledze się zatrzymać, otworzył drzwi i poczułam mocne uderzenie w głowę, później tylko słyszałam jak auto odjeżdżało.
Potem obudziłam się już tutaj... - otarła łzy, odwróciła głowę i spojrzała za okno, sięgała wzrokiem daleko, tak, żeby się uspokoić.
____________________________________________
Komentujcie, bo nie napiszę następnego rozdziału, kocham Was <3
Woow <3 Pięknie <3 Czekam na następny <3 DAWAJ SZYBKO! :*
OdpowiedzUsuńcherry
http://make-me-happy8.blogspot.com/
http://beautifulmoments221.blogspot.com/
Dzięki <3
UsuńO MAMUSIU, KOCHAM <3
OdpowiedzUsuńhttp://world-dream-vixii.blogspot.com
Dzięki, Kocham Cię <3
Usuńhttp://forgiveness-or-revenge.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie ;)
Wbiję, jak będę miała czas, obiecuję :)
Usuńświetny! czekam na nn;))
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńCześć ! Chciałam cie zaprosić na mój nowy blog o Justinie http://story-about-chanel-and-justin.blogspot.com pisz szybko nowy rozdział, czekam:)
OdpowiedzUsuń