czwartek, 26 lipca 2012

ROZDZIAŁ 3.

Victoria obudziła się o 11:00. Spojrzała na swojego brata. Chwilę zastanowiła się co tu robi. "A no tak, burza..". Pomyślała.
- James, James.?
- Tak.? - powiedział przez sen, raczej wymamrotał.
- Wezmę prysznic i umyję się w twojej łazience, ok.?
- Mhm. - chyba nie wiedział, co mówi. Victoria wiedziała, że James nie lubi, kiedy przebywa w jego łazience. Ale skoro jej pozwolił... Posiedziała chwilę na skraju łóżka. "Wywaliła Arthura" pomyślała. "Moja mama wywaliła Arthura, chyba powinna liczyć się z moimi uczuciami.?"
Jak zwykle, co rano, kiedy wstała z łóżka szurała po podłodze swoimi stopami. Jednak dywan Jamesa nie był taki przyjemny jak jej ukochany dywanik w jej pokoju, który codziennie był odkurzany przez Arthura. No właśnie był. To dobre słowo. Już nie będzie. A jeśli będzie, to pewnie przez jakiegoś starego kamerdynera, który nie będzie przystojny, młody i nie będzie miał pięknych jasno niebieski oczów jak Arthur. Victoria weszła do kabiny prysznicowej i puściła na siebie strumień lodowatej wody. Później zmieniła na ciepłą, bo nogi jej zmarzły. Wyszła, czyściutka. Owinęła się ręcznikiem i mokre włosy wytarła starannie. Umyła zęby, odświeżyła twarz. Wyszła z łazienki. Ręcznik przykrywał jej ledwo pupę. James nadal spał. Wymknęła się cichutko z pokoju, jeszcze spojrzała dla upewnienia, czy czasem nie obudziła brata. Odwróciła się szybko i wpadła w gołą klatę Justina.
- Przepraszam. - powiedziała.
- Nie to ja przepraszam. - powiedział i zmierzył ją od stóp do głowy, a później powrócił do jej chudych nóg. - Yyy.... idziesz na śniadanie.? - zapytał.
- Za chwilkę, tylko się ubiorę.
"Dla mnie nie musisz się ubierać." Pomyślał. Nagle po pomyślanych słowach pustka ogarnęła jego mózg. "Dobra, stary, ona ma szesnaście lat." Myślał dalej. Widocznie mózg nabrał wartości.
Victoria weszła do pokoju i skierowała się do garderoby i starannie przejrzała wszystkie ubrania. Ubierając się i malując cały czas myślała o Justinie, w prawdzie nie wiedziała czemu "Przestań". Karciła się w myślach. Jeszcze wychodząc na śniadanie przejrzała się dużym lustrze. Była ubrana w jeansowe spodenki, szarą bluzkę, brązowe sandałki plus dodatki.
Victoria schodząc na śniadanie zajrzała do pokoju Arthura, ale jego już nie było. "Nawet się ze mną nie pożegnał" pomyślała.
- Cześć - powiedziała widząc Justina przy stole.
- Hej. - przygotowałem ci śniadanie - uśmiechnął się, Victoria nie mogła oderwać wzroku od oczu o kolorze gorzkiej czekolady i białe zęby, które właśnie odsłonił poszerzając swój uśmiech.
-Dzięki, nie trzeba było.
- Nie ma za co, ważne żeby tobie smakowało - śliczny uśmiech nie schodził z twarzy Justina. Victoria mimo  swojej woli też się uśmiechnęła i całkiem zapomniała o Arthurze. " Justin jest taki uroczy." pomyślała. "Ona jest taka urocza" pomyślał. Jego oczy powędrowały w stronę jej jasno - brązowych oczu. Victoria znowu czuła jak jego wzrok przeszywa ją. Tak jak za pierwszym razem kiedy się spotkali. Dziewczyna zaczerwieniła się.
- Wiesz... - zaczął Justin. - Idziemy z Jamesem do kina na jakiś horror, może chciałabyś z nami pójść.?
- Jasne, lubię horrory, więc z chęcią się z wami zabiorę, jeśli nie będę przeszkadzać.
- Nie będziesz, no coś ty.
- No to ok. - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, a chłopak odwzajemnił uśmiech. Justin patrzył w jej ciemne oczy, były piękne.  - Justin. Mam pytanie.
-  Tak.?
- Czy mógłbyś ze mną jechać po zakupy do sklepu, bo nie chce mi się tłuc autobusami, ani taksówkami.
- Jasne, teraz.?
- A jesteś gotowy.?
- Jasne, że tak.
- Ok, to dokończ śniadanie, a ja już dziękuję.
- Zostaniesz ze mną przy stole, bo nie lubię sam siedzieć. - zrobił oczy pięciolatka.
- Zastanę. - jadł i jadł. Victoria czekała cierpliwie i przyglądała się jego twarzy. Bieber był przystojny.
- Dziękuję. - powiedział. Victoria zaśmiała się.
- Co.?
- Nic, poczekaj nie ruszaj się. - Victoria chwyciła ręcznik i wytarła Justinowi policzek i nos. Chłopak śledził ją wzrokiem, a ta się śmiała. Później on też zaczął się śmiał. James wpadł do kuchni.
- Nie pozwolę na to. - James podszedł zdenerwowany do Justina pociągnął go za bluzkę. - Jak możesz podrywać moją siostrę.
- Człowieku, przestań. Jesteś przewrażliwiony. Byłem brudny, a ona mi wytarła sos z policzka.
- To prawda, James, uspokój się.
- Jak jej coś zrobisz to pożałujesz.
- Przestań. Vici jedziemy.?  - powiedział, aby się oderwać od całej żenującej sytuacji, James podszedł do wyspy kuchennej i kroił chleb na kanapki.
- Jasne, chodź. - zgarnęła torebkę z kanapy i poszli. Justin przez całą drogę do sklepu nie mógł się oprzeć jej nogom i uśmiechał się całą drogę.
- Przestań. - powiedziała uśmiechnięta.
- Ale co.?
- Przestań na mnie patrzeć.
- Nie przestanę, jesteś śliczna. - było akurat czerwone światło. Justin spojrzał jej prosto w oczy. Odgarnął blond włosy z policzków. Przybliżył się. Victoria ruszyła się w jego stronę.
- Czekaj, nie ruszaj się. - wyszeptał i uśmiechnął się.
- Co się stało.? Paparazzi. - Justin kiwnął twierdząco głową. Przybliżył się do niej i złożył jej delikatnego całusa na bladym policzku, który zaraz się zaczerwienił. Nagle usłyszeli klakson samochodu stojącego za nimi.
- Justin, zielone, głupoto.
- Zielony... Ładny, kolor. - parsknął śmiechem i ruszył.
Dojechali do sklepu. Justin wiózł wózek, a Victoria szła obok niego.
- Wiesz, że nie spodziewała się, że kiedykolwiek poznam Biebera.
- No widzisz.? A ja nigdy się nie spodziewałem, że kiedykolwiek poznam taką piękną dziewczynę.
- Nie ładnie jest kłamać.
- Nie ładnie jest nie przyjmować komplementów. - Victoria słodko się zaśmiała. Justin patrzył na nią, w prawdzie był wpatrzony jak w obrazek. Kiedy nagle poczuł, że z kimś się stuknął wózkiem.
- Arthur.! - krzyknęła Victoria.
- Cześć. - uśmiechnął się, ale był taki nie swój. Victoria doszła do niego i chciała go pocałować, a on zrobił unik. - Sorry spieszę się, bardzo.
- Ale tak, żeby nawet się nie przywitać.?
- Tak, przepraszam, robię zakupy do pracy. - nagle do Arthura podeszła nieznajoma dla Victoria i Biebera dziewczyna.
- Kochanie wziąć białe czy czerwone wino na dzisiejszą kolację, na naszą pierwszą rocznicę.?

sobota, 21 lipca 2012

ROZDZIAŁ 2.

Victoria zeszła na dół.
- Możesz do niego wrócić. - powiedziała z lekkim smutkiem w głosie. James poszedł do Justina
- Obiad czeka na ciebie na stole.
- Arthur?
- Tak?
- Zjesz ze mną.?
- No jasne.
To z nim Victoria mogła porozmawiać o wszystkim. Rozmawiali i jedli. W prawdzie spaghetti im wystygło, ale rozmowa się kleiła.
- Dziękuję. - powiedziała Victoria odsuwając talerz.
- Ja również. - Arthur włożył talerze do zmywarki, posprzątał i wszystko było ok.
Emma kierowała się do swojego pokoju na górę.
- Victoria.?
- Słucham.?
- Może mogłabyś...Chciałabyś... -  podrapał się po głowie, robiąc seksowną minę i nie wiedział co wymyślić, Victoria wiedziała co w tym momencie zrobić, ale chciała, żeby Arthur dalej się tak słodko jąkał. - Może miałabyś ochotę...Oj nie bądź brutalna. - spojrzał na nią z wyrzutem.
- Z chęcią pójdę na spacer. - uśmiechnęła się szeroko.
- Czytasz mi w myślach.  - powiedział sam do siebie pod nosem.
- Słucham.?
- Nie, to znaczy super, to co ? Za pół godzinki.?
- Daj mi piętnaście minut. - pobiegła szybko na górę. Szybko podkręciła włosy, poprawiła makijaż, ale nadal wyglądała naturalnie. Po raz pierwszy od kilku miesięcy założyła spódnicę, ale buty na płaskim obowiązywały. Założyła bokserkę, do tego spódnicę od pasa nad kolana i rzymianki. Psiknęła się mgiełką najdroższych perfum, których używała tylko na specjalne okazje. Arthur czekał na nią. Spodobał się Victorii.  Miał na sobie koszulę z długim rękawem, ale podwinął je. Spodnie skaty i buty tego samego typu.
- Hej piękna, znamy się.?
- Hej przystojniaku. Chyba na to pora, co pan proponuje.?
- Mów mi Arthur. Proponuję pójście do kina, a później na coś słodkiego może.?
- Czyli randka.?
- Można tak powiedzieć. - Arthur chwycił Victorię a rękę i szli w równym tempie. Oczywiście od razu zaczęli temat i przeskakiwali z jednego do drugiego byli w szoku, że tyle ich łączy. W końcu doszli na miejsce.
- To jaki repertuar wybieramy..? Może jakąś komedię romantyczną.?
- Myślę, że tak.
- To ja idę zapłacić, a ty poczekaj.
- Ok, ale masz kasę.?
- No... Pracuję u byłej modelki i reżysera.
Emma uśmiechnęła się zniewalająco. Poczekała na niego na ławeczce. Jeszcze Arthur załatwił popcorn i colę i poszli na seans. Cały film siedzieli przytuleni do siebie, nawet o tym nie wiedząc. Arthur chyba troszkę przysnął.
- Arthur, już się skończyło, wstawaj.
- Już.? - obudził się i obdarzył ją ciepłym uśmiechem, który Victoria uwielbiała. Wcale nie miała mu za złe, że usnął, bo film był faktycznie dla kobiet i nawet Victorię nudził. Kiedy wyszli z kina czekała ją niespodzianka przygotowana przez kamerdynera.  Kiedy Arthur zaprowadził ją do parku czekał na nich kocyk, a na kocyku koszyk wypełniony owocami i słodyczami.
- Podoba ci się.?
- No jasne. - usiedli na kocyku.
- Wiesz?
- Co.?
- Bo ty podobasz mi się od dawna.
- A ja ci się podobam.? - zapytała Victoria. Arthur siedział podparty rękami o koc, a na jego nogach leżała Victoria.
- Księżniczko. Jest fajnie, ale muszę wracać. Kolacja czeka na przygotowanie.
- Zamówimy pizzę.
- A masz ochotę na pizzę?
- Mam. Skoro ma to przedłużyć czas, dzięki któremu mogę być tu z tobą, to mam i to wielką.
Arthur zaśmiał się.
- No to zamówimy pizzę. - chwila milczenia. -  Victoria.?
- Tak.? - spojrzała mu prosto w oczy.
- Piękna jesteś. - pocałował ją delikatnie prosto w jej lekko czerwone usta.
- Oj, daj spokój.
- Musimy już wracać, śliczna.
- Dobra chodź. - przeszli do się do domu.James nic nie wiedział o wypadzie Victorii  a Victoria dobrze wiedziała, że nic nie może jemu powiedzieć, bo zaraz by zadzwonił do rodziców, żeby zwolnili Arthura.Wszyscy zgodzili się na pizzę. Justin również dosiadł się do stołu.
- Zostajesz na kolacji.? - zapytała Victoria.
- Można tak powiedzieć. - podobała mu się i to bardzo.
- Dziękuję. - powiedziało każde po kolei.
- To ja pomogę Arturowi posprzątać, a wy możecie iść. - Justin i James kierowali się w stronę schodów, a Victoria i Arthur zbierali talerze. Victoria starannie wytarła stół zachlapany sosem pomidorowym. Arthur podszedł do niej odgarnął włosy z jej policzków i namiętnie pocałował Victorię. Victoria odwzajemniała każdy pocałunek.
Ich beztroską chwilę przerwał dzwonek telefonu domowego.
- Rodzice. - szepnęła Victoria. Odebrała.

*Rozmowa telefoniczna*

- Część mamo. Czemu tak późno.?
- Hej skarbie. Wszystko w porządku.?
- Tak i to w jak największym.
- Dobrze. Daj mi Arthura.
Wykonała polecenie matki.
- Tak.? - przejął słuchawkę Arthur.
- Jesteś zwolniony.
- Ale za co.?
- Nie wiesz za co.? Są kamery w kuchni, jadalni i salonie. Już wiesz.?
- Przepraszam, już nie będę.
- Nie interesuje mnie to. Jutro masz się wyprowadzić. Żegnaj, Arthur.

**

Pani Ross rozłączyła się. Arthur przełknął głośno ślinę i spojrzał w kierunku Victorii.
- Co się stało.?
- Zwolnili mnie. Wiedziałaś, że są kamery w salonie w kuchni i jadalni.?
- O Boże.
Do Arthura dotarło to co zrobił.
- Jutro muszę się wyprowadzić. Victoria. Obiecaj mi, że będziemy ze sobą, nawet jak nie będę tu mieszkał, ok.?
- Jasne.
- Idź spać. Dobranoc, słoneczko.
- Dobranoc. - pocałowała go w usta. Łzy spływały jej po policzkach, a nowe zbierały się w jej oczach.  Poszła, umyła się i przebrała w piżamkę. Nagle zaczęło okropnie wiać, grzmieć i trzaskać piorunami. Bała się przeokropnie. Poszła do pokoju Jamesa.
- Braciszku, burza. - James wiedział od dawna, że Victoria się bała burz i zawsze w nie spała obok niego.
- Chodź, siostrzyczko. - zrobił jej miejsce obok siebie. Weszła pod jego kołdrę, a on przytulił ją mocno.
Usnęła, nawet nie wiedziała kiedy.

poniedziałek, 16 lipca 2012

ROZDZIAŁ 1.

Dziesiąta rano. Myślałam, że padnę... Nieprzespana noc, po przesiedzeniu wieczoru z Kim. Szkoda tylko, że ten wieczór trwał do 3:00 w nocy... Jeszcze tylko się przekręcę na drugi bok. Słońce przeszywało moje pastelowe rolety i wbijało do pokoju. Było tak optymistycznie. Zwlekłam się z łóżka. Rozejrzałam się po pokoju. Wszystko było na swoim miejscu. Pięknie poukładane książki, płyty, dodatki w pokoju i ani śladu po kurzu. No i Arthur się postarał. Mój kamerdyner ma wstęp jako jedyny do mojego pokoju kiedy mnie nie ma. Nawet rodzice nie dostali takiego pozwolenia. Tylko dlatego, że jest obłędnie przystojny. Lubię go. Moje stopy szurały po czyściutkim puszystym, pudrowo różowym dywanie. Leniwie weszłam do wanny, napuściłam wody po brzegi, dodałam płynu do kąpieli, żeby zrobiła się pięknie pachnąca piana. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. Zapaliłam świeczuszki, zanurzyłam się po ramiona w pianie i gorącej wodzie. Za pół godzinki woda wystygła i wyszłam z wanny.Owinęłam się w beżowy ręczniczek świeżutki i mięciutki. Wysuszyłam blond włosy, umyłam białe ząbki. Przeszłam przez pokój i weszłam do garderoby założyłam ostro różową bluzkę, króciutkie spodenki jeansowe, jasną torebkę, białe buciki i dodatki.Chyba trochę schudłam, bo spodenki bardziej odstawały mi od nóg. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedziałam cicho. Drzwi się lekko uchyliły, a zza nich wysunął się Arthur.
- Hej, mogę.?
- Jasne. - od razu jak wszedł, to zaczął mi ścielić łóżko.
- Wiesz? Nie musisz chodzić cały czas w garniturze, bo to nie ma sensu. Jesteś między nami. Mam Pomysł umówmy się, że będziesz zakładał garnitur tylko wtedy, jak moi rodzice będą przyjeżdżali, ok?
- Ale, to moja praca i dostałem regulamin i pisze, że muszę chodzić w garniaku. I jak twoi rodzice mnie zauważą bez niego, to mnie wywalą.
- To wtedy ja im powiem, że to ja ci kazałam chodzić normalnie w dresach.
- No... Ok. - uśmiechnął się słodziutko. Między mną, a nim było jakieś 5 cm odstępu. Spojrzał mi się głęboko w oczy. Nie mogłam się powstrzymać, a już się powstrzymuję 2 lata. Pocałowałam jego usta. Odwzajemnił pocałunek. Objął mnie w pasie i przysunął lekko do siebie. Nagle jakby się ocknął. - Jestem w pracy. - powiedział półszeptem i uśmiechnął się przy tym.
- A do której pracujesz.?
- Sprzątam po kolacji i już koniec.
- A kolacja jest o 18, co nie.?
- Mhm.
- Aha, dobra. - Arthur dalej ścielił łóżko. - Arthur.?
- Tak.?
- Lubię cię.
- Ja ciebie też.
- Wychodzę i przyjdę za jakąś godzinkę, co gotujesz na obiad.?
- Jeszcze nie wiem, ale jak coś to napiszę sms.
- Dobra, to narazie.
- Pa. - czułam jego wzrok na moich plecach. Zbiegłam po schodach chwyciłam soczek w kartoniku, zgarnęłam deskę i wyszłam do dwór. Odepchnęłam się nogą i czułam to co kochałam. Zapukałam do drzwi przyjaciółki. Otworzyła mi jej mama.
- Dzień dobry. Jest Kim.?
- Tak już ją wołam, wejdź kochanie usiądź sobie na kanapie. - Mama Kim zniknęła w ciemnym korytarzu. Czekałam grzecznie. Kim zeszła w szlafroku i z czerwonym nosem.
- Hej - powiedziała zachrypnięta.
- No hej,co jest.?
- No nie wiem, mam 38 stopni gorączki, katar i kaszel.
- Mamy lipiec, a ty się tak rozchorowałaś.
- Alex też jest chory.
- Lipa. Dobra, to jak coś to dzwoń, ja lecę, bo nie chcę się zarazić, a jeszcze muszę porobić kilka rzeczy i napisać piosenkę.
- Dobra, to pa.
- No pa, trzymaj się i zdrowiej.
Wyszłam. Droga do domu zajęła mi 15 minut. Wpadłam do domu.
- Cześć Arthur, jest James.?
- Tak, tylko ma gościa.
- A kto to.?
- Nie wiem, jakiś chłopak.
- Dobra, to lecę zobaczyć. - Uszłam kilka kroków. - Arthur.?
- Tak.?
- Co tak ładnie pachnie.?
- Spaghetti.
- Ooo, super. - poszłam na górę. zostawiłam deskę w swoim pokoju i weszłam do pokoju brata.
- Hej, James, chcesz coś do picia.? - taki pretekst, żeby zobaczyć kto u niego siedzi.Ale kiedy spostrzegłam kto, to nogi mi podcięło, chociaż nie byłam jego fanką. Justin Bieber siedział u mnie w domu, a ja nic o tym nie wiedziałam. - To znaczy chcecie. - szybko się poprawiłam. Próbowałam się zachowywać jak gdyby nigdy nic.
- Ja jakbym mógł prosić o szklankę wody. - odezwał się Bieber.
- Ok, a ty James.?
- Sok pomarańczowy jakbyś mogła.
- Dobra, to zaraz będę.


TRZECIA OSOBA


Victoria zeszła na dół. Chłopcy siedzieli sami i dalej o czymś gawędzili. James czuł w środku złość, że Victoria dkryła jego tajemnicę i znając życie zaraz mu odbierze jego kolegę. Justina myśli troszkę jakby błądziły między tym o czym gadają, a Victoria  piękną Victoria  Chciałby poznać taką dziewczynę. Może James mu pozwoli poznać się z jego koleżanką. Justina myśli przerwała Emma.
- Hej, jestem z powrotem. Proszę sok dla ciebie James, a dla ciebie woda. - podała Justinowi szklankę, a ten niby przypadkowo złapał ją za rękę. Dziewczyna poczuła przyjemne dreszcze przechodzące po całym jej ciele. - Nie przedstawisz mnie swojej koleżance.? - powiedział Justin z uśmiechem na ustach i spojrzał dziewczynie prosto w oczy. Jego wzrok przeszył ją jakby na wylot.
- Justin to moja siostra, Victoria. - powiedział James, wstał i wyszedł.
- Cześć Victoria, jestem Jutsin.
- Cześć, miło mi cię poznać. - uśmiechnęła się przyjaźnie. - To chyba raczej wam nie przeszkadzać, prawda.?
- Nie no, czemu.? I tak James na razie poszedł.
- Ale przeczuwam, że James, za bardzo nie chciał, żebym się z tobą poznawała, bo zwykle tak bywa, że koledzy, z którymi on mnie poznaje, zaraz kończą z nim rozmowę, a zaczynają ze mną.
- No tak, no cóż.
- Także do zobaczenia. - powiedziała dziewczyna wbijając wzrok w podłogę. Odprowadził ją ciepłym wzrokiem, później dziewczyna zniknęła za drzwiami.
Justin czuł, że tak się stanie, że zaraz ucieknie. Ale jakby jej to powiedział to stała by między młotem, a kowadłem, a tego nie chciał, bo wolał, by poszła za bratem. Został w pokoju sam, ale myślał, więc nie czuł się za bardzo opuszczony. James poszedł na dół troszkę ochłonąć zamiast krzyczeć na swoją siostrę przy Justinie. Bieber miał cichą nadzieję, że się jeszcze spotkają....

___________________________________________________

Proszę o komentarze, szczególnie Kiiwii. <3

niedziela, 15 lipca 2012

Bohaterowie :)

   Victoria Ross - urodzona 28 sierpnia 1996 roku w Atlancie. Jej matka to była modelka, a ojciec jest reżyserem. W domu ma młodego kamerdynera o imieniu Arthur. Bardzo się lubią.
 Mimo, że Victoria jest bardzo bogata, to nie nosi się z tym. Woli się zająć nauką. Z Alexem i Kim poznała się całkiem przypadkowo. Mianowicie na lekcji biologii. Pani musiała pilnie gdzieś wyjść, a Alex zauważył jej zeszyt z piosenkami napisanymi przez Vici. Alex zaczął śpiewać i razem z Victorią znaleźli wspólny język. Jedynie co do Kim nie byli przekonani, była tylko na przyczepkę.  Od spotkania do spotkania. Od próby do próby i tak Victoria i Alex zostali przyjaciółmi. Wkrótce Kim też się wykazała i załatwiła Alexowi koncert w najsławniejszym miejscu w Kanadzie. Cała trójka została paczką najlepszych kumpli.
 Rodzice Victorii praktycznie nie bywają w domu. Są tylko na święta, ale i tak cała rodzina się mocno kocha.
 Victoria nie może pogodzić się z tym, że rodziców nie ma blisko niej w najważniejszych momentach jej życia, ale jej brat James ją we wszystkim wspiera.
 Victoria ma jeszcze inne zainteresowania. Niby delikatna dziewczyna, ale jeździ na desce i ćwiczy karate.

   James Ross - urodzony 11 października 1994 roku w Stratford. Brat Victorii. Kocha ją najbardzej na świecie, choć czasami się kłócą. Chodzi z nią na karate. Koleguje się z Bieberem od 4 miesięcy o czym Victoria zupełnie nie wie. James jest kochanym starszym bratem, bo co by głupiego nie zrobiła, to zawsze staje po jej stronie lub bierze winę na siebie. Oprócz mamy, taty, których cały czas nie ma. Mają tylko siebie. James nigdy nie przypuszczał, że między Victorią, a Justinem coś będzie.


    Kim Bradley - urodzona 15 grudnia 1996 roku w Kanadzie. Jest przyjaciółką Victorii i Alexa. Jeździ na desce. Jest menadżerką Alexa. Skrycie podkochuje się w bracie Victorii - Jamesie.


    Alex Walter - urodzony 2 maja 1996 roku w Kanadzie. Specjalnie dla Victorii i Kim nauczył się jeździć na desce. Trenuje triki na BMX'e. Kim nie wie, że Alex i Victoria uczą się razem karate, ale i tak przypuszcza, że się spotykają częściej razem niż z nią i jest z tego powodu bardzo zazdrosna.


    Justin Bieber - urodzony 1 marca 1994 w Londynie. Znajomy Jamesa. Nie wie, że jego kumpel ma siostrę.
  Dziewczyny na jego punkcie szaleją, ale on szaleje na punkcie tylko jednej dziewczyny. Postanowił, że na wakacje wróci do domu, do Kanady.


    Arthur Hemingway - urodzony 15 listopada 1993 w Stratford. Jest Kamerdynerem u Victorii i Jamesa. Bardzo lubi Victorię i troszkę się niej podkochuje. Jeździ na desce. Mieszka u państwa Ross.

czwartek, 12 lipca 2012

ZMIANY.!!!!!

OK. Troszkę mi się znudziło pisanie tego bloga, bo mam duużo innych pomysłów na inne rozdziały, albo nawet innego bloga. Dlatego postanowiłam z małą pomocy przyjaciółki USUNĄĆ dotychczasowe rozdziały i stworzyć coś nowego. To również będzie na temat Justina, ale będzie trochę inaczej.
Uprzedzam iż będzie romantycznie i prosto. Będzie fajnie. Mam dużo fajnych pomysłów i dam radę coś fajnego sklecić. Bardzo się cieszę na tę zmianę. Myślę, że zmienię adres bloga i tytuł, ale jeszcze pomyślę.
Gorące pozdrowienia dla mojej ulubionej pisarki, która mnie dzielnie dopingowała i dzięki niej miałam chęć pisać dalej mianowicie :
our-mystery-our-secret.blogspot.com